Urząd
Komentarze: 0
Kilka soldackich pysków wtłoczyło się popychając wzajemnie i ustawiło się w półkole, w końcu na czele gromadki policyantów szedł wysoki mężczyzna w płaszczu, wcale elegancki i dystyngowany.
— Pani daruje, —zwrócił się do gospodyni - obowiązki mego urzędu...
Armia na dany znak rozsypała się po domu.
Ale tu wypadła panna Florencya w uroczym negliżu, z włosami bujnie spływającemi na okrągłe, pulchne ramiona, rzucając się ku przybyłemu.
— Litości! łaskawy panie!
Rakowicz blady i wylękły, z wyłupionemi od strachu oczyma, submitował się i bąkał językiem, który nie słuchał go plącząc się jak przyprawiony.
Dodaj komentarz